piątek, 17 kwietnia 2015

385 metrów nad Helgelandem - Reinesaksla

Reinesaksla zaczyna serię opisów z Helgelandu.

Chodząc po górach trzeba stawiać sobie ambitne cele, aczkolwiek nie zapominać przy tym o zdrowym rozsądku… Pomimo tego, że wiosna już przyszła, warunki nie są jeszcze aż tak dobre, jak mogłoby się wydawać. Na większości szczytów w Norwegii śnieg leży przez długi, długi czas. Na pierwszą wspinaczkę po zimie obraliśmy niezbyt wysoką górkę Reinesaksla w gminie Leirfjord. Na mapie trasa jest oznaczona jako średniozaawansowana, do tego nie widać już na niej śniegu. Wysokość szczytu 380 m.n.p.m, długość trasy to 2300 metrów w jedną stronę.








Trasa zaczyna się na parkingu przy punkcie widokowym na drodze numer 212.








Pierwsze kilkanaście metrów można pokonać idąc ulicą, bądź już przygotowaną trasą. Następnie idziemy płaskim terenem aż do bramy, po przejściu której, przy znaku, skręcamy w lewo pod górkę. Tutaj zaczynają się lekkie wzniesienia. Mijamy staw z dużą ilością żab i po chwili zaczyna się trudniejsza część trasy. Coraz większe wzniesienia sprawiają, że w niektórych miejscach korzystamy z lekkiej wspinaczki. Dodatkowo topniejący śnieg sprawia, że kamienie są śliskie, co niestety utrudnia wejście.


































Najtrudniejsza jest ostatnia część trasy, gdzie pokonujemy duże różnice wysokości. Nie jest to jednak na tyle trudna trasa, żeby nie poradziła sobie z nią początkująca osoba. My po zimie straciliśmy kondycję (jednak siedzenie na kanapie i objadanie się słodyczami nie ćwiczy mięśni L), a udało nam się wejść na górę w 1 godzinę i 15 minut. Na szczycie z racji pory roku leży jeszcze trochę śniegu, są dwa zamarznięte jeziorka, a do tego pomimo słonecznej pogody, mocno wiało. Gdy dojdziemy do punktu końcowego, zaraz przy dość dużym stożku z kamieni, znajduje się skrzynka, z której wyciągamy zeszyt i umieszczamy pamiątkowy wpis :) Nowy zeszyt został tam umieszczony zaledwie miesiąc wcześniej, a już wpisując się mieliśmy numer 195. Widzimy stamtąd nasze ukochane Sandnessjøen, Helgelandsbrua, wyspę Dønna oraz Siedem Sióstr.













































Zejście jest zdecydowanie łatwiejsze i szybsze. Mijamy kilka osób z psami oraz kobietę (na oko lat około 40) z przywiązanymi dwoma oponami do pasa – nie, nie żartuje. Po zejściu z trudniejszej części trasy, zbiegamy w dół do samochodu. 

Dodatkowe linki:
-OPIS trasy
-MAPA trasy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz