sobota, 6 maja 2017

Wakacje marzeń - Dominikana 18-25.04.2017

Pomysł wyjazdu na Dominikanę był nieprzypadkowy - w końcu jest to miejsce idealne na podróż poślubną. My postanowiliśmy tam świętować 10 rocznicę związku :) 
Wakacje na Dominikanie są w polskich biurach podróży przesadnie drogie - najtańsze hotele zaczynają się od 7 tys złotych za osobę. Na szczęście są jeszcze niemieckie biura, gdzie za pięciogwiazdkowy, luksusowy hotel tylko dla dorosłych zapłaciliśmy 1300 euro (o wyjazdach z niemieckim biurem podróży będziecie mogli przeczytać w kolejnym poście). 

Na początek trochę informacji praktycznych. Swoją podróż rozpoczęliśmy w polskim busie, który zawiózł nas do Berlina. Ze stacji ZOB na lotnisko Tegel można dostać się komunikacją miejską - najpierw z przystanku S Messe Nord/ICC pociągiem linii S41 do S+U Jungfernheide, a następnie, po krótkim spacerku na przystanek autobusowy znajdujący się przy stacji metra Tegeler Weg/S Jungfernheide autobusem prosto na lotnisko Tegel (autobus 109 lub X9). Droga ze stacji metra do przystanku autobusowego jest bardzo dobrze oznaczona. 
Na lotnisku wszystko poszło gładko, pomimo nieznajomości niemieckiego, szybka odprawa, nadanie bagażu, kontrola celna i już jesteśmy na strefie bezcłowej. Potem kontrola paszportowa i oczekiwanie na samolot. W cenie wakacji z Neckermanna dostajemy przelot liniami AirBerlin na trasie Berlin TXL - Punta Cana trwający niecałe 10 godzin. Samolot w układzie 2-4-2 z niezbyt dużą ilością miejsca na nogi nie ułatwia życia podczas tak długiego lotu, za to jedzenie na pokładzie super - do wyboru tortellini z sosem pomidorowym lub kurczak z ryżem, po paru godzinach deser, napoje rozdawane co parę godzin. 




Po przylocie Punta Cana wita nas zachmurzonym niebem i idealną temperaturą, około 26 stopni. Po drodze do autobusu płacimy jeszcze 10 dolarów za wstęp na Dominikanę, a potem w drogę. Z lotniska do naszej miejscowości Macao jedziemy około 30 minut. Gdy docieramy do hotelu doznajemy szoku - w tak wielkim resorcie nie byliśmy jeszcze nigdy. Hotel Luxury Bahia Principe Esmeralda to tylko niewielka, jedna z siedmiu części z całego Bahia Principe.




Korytarz hotelowy

Hotel wyposażony jest w trzy baseny z barami, dwie restauracje główne, 3 restauracje ala carte, lobby bar oraz restaurację plażową. Do tego goście części Esmeralda mogą korzystać z restauracji na terenie całego resortu (z wyjątkiem części Fantasia). Do plaży z naszego budynku około 100 metrów. Żyć nie umierać!
Jeżeli chodzi o jedzenie w hotelu oprócz tradycyjnej kolacji w formie bufetu mamy nieograniczoną ilość rezerwacji w restauracjach ala carte (w miarę dostępnych miejsc). Rezerwację warto zrobić w pierwszy dzień na cały pobyt, my w szczególności polecamy restauracje: meksykańską, brazylijską, peruwiańską oraz dominikańską. Zdecydowanie odradzamy kuchnię włoską.
Plaża, Playa de Arena Gorda, wygląda jak z pocztówek, wysokie palmy, jasny piasek i leżaki z parasolami. Obsługa hotelu bardzo dba o czystość plaży, przez cały dzień stoi tam chłopak grabiący glony. 
Meleksy hotelowe

Teren przy głównej recepcji

Baseny hotelowe

Basen z jaccuzzi

Zejście na plaże

Do sportowych rozrywek w hotelu należą kajaki, żaglówki, gry zespołowe oraz lekcje nurkowania z butlą w basenie - wszystko oczywiście jest wliczone w cenę. Dodatkową atrakcją jest wrak rosyjskiego statku Astron, znajdujący się na przeciwko hotelu (niestety nie udało nam się go uchwycić na zdjęciach).


Mieszkańcy Dominikany są bardzo otwarci, ze wszystkimi należy witać się z uśmiechem, lubią zabawiać rozmową, często również dotykać rozmówców, oczywiście w dobrym znaczeniu - złapią za rękę, pogładzą po ramieniu itp. Widać to już od pierwszej chwili w tym pięknym kraju. Po tygodniu w hotelu zna się prawie wszystkich jego pracowników. Sprzedawców na plaży nie brakuje, ale nie są nachalni jak w Turcji - jeśli powiemy im, że nie jesteśmy zainteresowani pójdą dalej. Można także zaobserwować, że taniec jest nieodłączną częścią ich dnia, praktycznie w każdej wolnej chwili tańczą. 
Sprzedawcy na plaży

Również bardzo ważna część naszych wakacji, czyli pozostali goście hotelowi, nam zdecydowanie przypadli do gustu. Bardzo mała ilość turystów europejskich, za to ogrom Amerykanów i Kanadyjczyków sprawia, że nasz pobyt wspominamy bardzo pozytywnie, między innymi dzięki ich otwartości i wieczornym pogawędkom.
Osoby spragnione miejskiego życia oraz zakupów wcale nie muszą wychodzić z hotelu, znajduje się tam bowiem wiele sklepów oraz dyskotek. Oprócz standardowych sklepików z pamiątkami, czy wieczornych straganów znajdziemy tam między innymi sklep z czekoladą, gdzie własnymi rękoma możemy od podstaw zrobić czekoladę.
W hotelu w wybrane dni można kupić rajskie drinki w ananasie lub świeżego kokosa, koszt to 2 dolary. Jest to znacznie mniej niż przykładowo na wyspie Saona, gdzie jeden to wydatek 6 dolarów. Zdecydowanie warto wydać tak niewielką kwotę, żeby poczuć się jeszcze bardziej karaibsko na Karaibach.


Tak jak pisałam wcześniej, hotel jest samowystarczalny, więc ma również hotelowe biuro wycieczkowe, gdzie można kupić wycieczki m.in. Saonę, Santo Domingo, Buggy, snorkeling, parasailing, pływanie z delfinami, helikoptery. My z racji krótkiego pobytu skorzystaliśmy tylko z rejsu na Saonę, co kosztowało 95 dolarów od osoby. Oczywiście można kupić taką wycieczkę taniej od sprzedawców na plaży, tam ceny zaczynają się od 60 dolarów. Można kupić także drożej - dokładnie taka sama wycieczka w Neckermannie kosztuje 140 dolarów od osoby. Dla zainteresowanych wycieczki z cennikiem można zobaczyć tutaj.
Saona
Spacerując po hotelowych plażach mamy okazję porównać warunki w różnych hotelach. Idąc z Bahia Principe w prawą stronę przechodzimy najpierw przez plażę RIU, gdzie mają dość spore problemy z ilością glonów. Kolejnym przystankiem są Iberostary z plażami porównywalnymi do BP. Później mamy "centrum handlowe", masę sklepów z pamiątkami i małych restauracji zbudowanych z drewna na środku plaży, gdzie możemy kupić co tylko dusza zapragnie. Zaraz za nimi wchodzimy do części miejscowości Bavaro, która zaskakuje na pierwszy rzut oka, i to niestety negatywnie. Worki z piaskiem, osunięta plaża oraz falochrony w wodzie - tak wygląda plaża hotelu Ocean Blue & Sand. Na szczęście negatywne wspomnienia ratuje dalsza część plaży - szeroka i rajska Playa de Arena Blanca.
Playa de Arena Gorda

Playa de Arena Gorda

Playa de Arena Gorda

Playa de Arena Gorda

Playa de Arena Gorda 
Bazar Bavaro



Bazar Bavaro

Plaża przy Ocean Blue & Sand

Plaża przy Ocean Blue & Sand

Playa de Arena Blanca

Playa de Arena Blanca

Playa de Arena Blanca

Plaża przy Ocean Blue & Sand

Playa de Arena Gorda
Playa de Arena Gorda

Dominikanę opuszczamy z wielkim smutkiem, ale także ze świadomością, że musimy tam kiedyś wrócić! Zdecydowanie nie widzieliśmy jeszcze wszystkiego, co ten kraj może nam zaoferować.

3 komentarze:

  1. Jak widać na pewno takie wakacje muszą być świetną sprawą i ja jestem zdania, że jak najbardziej warto jest gdzieś wylecieć. Moim zdaniem również warto jest odwiedzić Chiny. Po przeczytaniu wpisu https://kioskpolis.pl/ubezpieczenie-do-chin-sprawdz-co-powinno-zawierac/ wiem również jakie ubezpieczenie do Chin wybrać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Planujesz kempingową przygodę, ale brakuje Ci własnej przyczepy? Nie martw się! Wypożyczalnia przyczep kempingowych na stronie https://autocampingi.pl/ ma dla Ciebie idealne rozwiązanie. Klikając w link, otworzysz sobie drzwi do świata swobody i komfortu na kempingu, gdzie każdy detal jest dopracowany.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fakt, bieda rzuca się w oczy, ale jednak oni mieszkają w raju. Dla nas Europejczyków to raj na Ziemii, a dla nich codzienność. Polecam poczytać na http://wyspykaraibskie.pl/ informacje o Dominikanie przed wyjazdem. O wielu rzeczach się tam dowiedziałam.

    OdpowiedzUsuń